Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

W dniach 3-12 stycznia 2018 wzięłam udział w projekcie „Misión País” w Antofagaście, Chile. Misión País to projekt organizowany od 16 lat przez Uniwersytet Katolicki. Skupia studentów z różnych uniwersytetów, którzy okresie wakacyjnym decydują się poświęcić 10 dni na akcję ewangelizacyjną (więcej informacji na www.misionpais.cl ). Projekt ten obejmuje cały kraj i w styczniu 2018 wzięło w nim udział ponad 1000 studentów, którzy dzielili się swoją wiarą w 50 obszarach Chile. Celem projektu jest odnowa Kościoła i odnowa wiary ludzi.

Potrzebę ewangelizacji w Antofagaście zgłosiła biskupowi nasza siostra Queny Gredig. W odpowiedzi na jej prośbę do Antofagasty przyjechała grupka 15 studentów w wieku od 19 do 22 lat. Dwoje z nich było koordynatorami grupy, jedna osoba odpowiedzialna za formację, inne osoby odpowiedzialne za inne obszary: przygotowanie modlitwy, warsztatów, gotowanie, sprzątanie, itp. Studenci mają swój instruktarz, podręcznik, który wyznacz temat i dynamikę misji na każdy dzień.

Rytm dnia to:

  • śniadanie,
  • modlitwa poranna,
  • formacja (godzina – refleksja nad tekstem Ewangelii, encykliki, krótkim filmem, warsztat, bibliodrama, itp., według instruktarza);
  • impuls (rodzaj zabawy, który ma na celu pobudzić zapał misjonarski),
  • wyjście na misje (2,5-3 godz.; polega na chodzeniu po domach i pukaniu do drzwi, misjonarze przedstawiają się kim są, z jakiej parafii, gdzie mieszkają i zapraszają na warsztaty, które organizują popołudniu dla dzieci, młodzieży i dorosłych, proponują rozmowę, modlitwę, jeśli osoba sobie tego życzy),
  • obiad
  • odpoczynek
  • warsztaty: dla dorosłych (rozmowa, poruszenie jakiegoś tematu, dzielenie), dla dzieci i młodzieży (gry, zabawy sportowe, rysowanie, malowanie, prace ręczne); warsztaty zawsze kończyły się modlitwą w kaplicy, podziękowaniem, za cały dzień
  • kolacja
  • czas wolny
  • modlitwa wieczorna (zebranie dnia, modlitwa za osoby, które spotkaliśmy i w powierzonych nam intencjach)

Towarzyszenie tej grupie osób było dla mnie niezwykłym doświadczeniem. Byłam bardzo zbudowana dojrzałością tych osób, głębią ich dzielenia, modlitwy, poczuciem odpowiedzialności, ale przede wszystkim ich misjonarskim zapałem, energią i radością dzielenia się wiarą i swoim doświadczeniem spotkania Boga. W naszym pukaniu do drzwi nie było nic nachalnego, zawsze pytaliśmy, czy dana osoba chce, czy ma czas, czy sobie życzy. Pytaliśmy, czy może potrzebuje modlitwy w jakiejś intencji rodzinnej, czy chce przysłać dzieci na warsztaty, albo przyjść osobiście, by porozmawiać, poznać innych ludzi, nawiązać kontakty. Czasami ludzie mówili, że nie chcą lub nie mogą, chyba były jeden przypadek, gdy próbowali nas nawrócić na inną wiarę, ale bardzo często nas przyjmowali. Opowiadali nam swoje historie, opowiadali o swoich rodzinach, radościach i problemach. Czasami nas częstowali słodyczami, kupowali nam lody, zapraszali na herbatę w inny, dodatkowy dzień. Przyjmowali nas nie tylko katolicy, ale także ewangelicy, jedna pani wyznania mormońskiego. Takie spotkania często kończyły się krótką modlitwą do Boga, w którego wszyscy wierzymy. Niekiedy osoby były bardzo wzruszone naszym przyjściem: jeden pan, który właśnie był w trakcie przeprowadzki i jakoś przeżywał to, że zaczyna nowy etap w życiu, 16-letnia dziewczyna, która miała ojca umierającego na raka i skomplikowane relacje z resztą rodziny, płacząca matka, której syn właśnie wyszedł zdobyć kolejną porcję narkotyków, i wiele innych sytuacji. Poświęciliśmy też czas odwiedzenie nowych mieszkań w blokach. Te rodziny przyjmowały nas z otwartymi ramionami dzieląc się swoją radością z mieszkań, na które czekali osiem lat. Mieliśmy z sobą wodę święconą i instruktarz od księdza, dzięki temu mogliśmy poświęcić te mieszkania i pomodlić się za domowników. Poruszające były też warsztaty prowadzone popołudniu, gdyż umożliwiały porozmawianie z dziećmi. Jedna dziewczynka w pewnym momencie powiedziała nam, że ma dwóch tatusiów, ale o jednym musi zapomnieć, bo jest w więzieniu i nigdy go już nie zobaczy. Wszystkie te sprawy przynosiliśmy na wieczorną modlitwę i ofiarowywaliśmy Bogu przez wstawiennictwo Maryi (Virgen del Carmen), która jest Patronką Misión País.

W trakcie trwania misji było także widać proces, jaki dokonywał się w tych młodych ludziach. Oni „uprzywilejowani”, z rodzin, które stać, by opłacić uniwersytet swoim dzieciom, zdrowi i młodzi dotykali sytuacji bardzo trudnych, biedy, bezsilności, uzależnień, największych ran tego kraju. Jednego dnia, razem z Queny poszliśmy grupą do jednego z licznych w Antofagaście „campamentos” – miejsc, gdzie ludzie mieszkają najbiedniej, na nielegalnym terenie, kradnąc światło i wodę, żyjąc w domach-szopach. Te trudne warunki życia mocno nas dotknęły. Ale najbardziej poruszyło nas dzielenie młodej dziewczyny z Boliwii, którą zapytaliśmy jak jej się tutaj żyje. Ona odpowiedziała nam, że bardzo się cieszy, gdyż to, co ma tutaj, jest dużo lepsze niż to, co miała w swoim kraju. Jej marzeniem jest skończyć kurs pedagogiczny, by móc pracować z dziećmi, bo bardzo to lubi, ale na razie nie może, bo ją na to nie stać.

Nasza grupa nie miała żadnego formalnego opiekuna w postaci księdza lub siostry, byli w pełni samodzielni. Parafia i nasza wspólnota były dla nich bazą i oparciem we wszystkim, czego potrzebowali. Ostatniego wieczoru mieli całonocną Adorację Najświętszego Sakramentu. Następnego dnia wszyscy wyruszyliśmy na plażę, żeby zobaczyć La Portada, wystającą z Oceanu skałę w kształcie łuku, która jest symbolem Antofagasty i zrobić sobie zdjęcia. Na tę plażę trzeba dojść pieszo około 2 kilometrów i pełnym (pustynnym) słońcu, ale jacyś dobrzy ludzie podwieźli nas w otwartej furgonetce, a potem inni dobrzy ludzie w większej furgonetce podwieźli nas do autobusu. Było przy tym dużo radości. Całą grupą wróciliśmy na obiad do naszej wspólnoty. Obiad przygotowała Queny, był też grill. Wyjechali, zostawiając wiele wdzięczności i pociechy w sercach ludzi.

Jestem ogromnie wdzięczna za to doświadczenie, za świadectwo wiary i entuzjazmu misyjnego tych młodych ludzi. Od nich uczyłam się przełamywania mojej nieśmiałości i oporów, wychodzenia do innych z prostotą i radością, uczyłam się, co znaczy mieć ducha misyjnego, który popycha nas by wyjść, by szukać i odnajdywać ludzi pośrodku ich codzienności, tam, gdzie są. Znaczące było dla mnie że czas misji przypadł na okres Bożego Narodzenia – ten szczególny czas, gdy Bóg przychodzi narodzić się pośród nas, by z nami zamieszkać i dzielić nasze życie.

Iwona Baryś, rscj

 

*Antofagasta – miasto znajdujące się na północy Chile, na pustyni Atacama, nad Oceanem Spokojnym. Charakteryzuje się dużą ilością imigrantów głównie z Kolumbii, Peru, Boliwi i Ekwadoru. Ponad połowa imigrantów żyje w tzw. campamentos. Niezależnie od „campamentos” wiele chilijskich rodzin żyje w warunkach bardzo skromnych i w ciasnocie.

**La Chimba – uboga dzielnica Antofagasty w północnej części miasta

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA