Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat - ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem - Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda (J 19, 31-34)
Żołnierz „przebił Jego bok...” Słowa Ewangelii Jana rozbrzmiewają raz jeszcze...
„Otworzyli jego bok...” Opisany w ten zwięzły i jasny sposób, jakby ten żołnierz chciał się upewnić, że nie ma w Nim ani jednej kropli czułości, która nie zostałaby wylana.
„Otworzyli jego bok...” I jego bok pozostał otwarty. Kiedy coś pozostaje otwarte, łatwo jest wejść i wyjść. Przez to otwarcie wypłynęła krew i woda ....
Ostatnie krople życia... I kilka dni później, przez to otwarcie, weszła ręka, strach i wątpliwości Tomasza.
Zrobiliśmy wiele z „byciem otwartym”, chwalebną etykietą, która jest bardziej związana z głową niż z sercem: zrozumieniem najnowszych ideologii, zmian, poznaniem wymagań młodzieży… Ale mieć swój „bok otwarty” to coś, co jest bardziej kosztowne, ponieważ wejście jest swobodne i może prowadzić do dyskomfortu, może pozwolić drugiej osobie, innej osobie, wejść i pozostać, zająć miejsce, zażądać zmiany, żebrać przyjaźni, wejść ze swoimi różnymi ideami, różnymi kulturami, ze swoimi słabościami, obawami, cierpieniami... a jeśli wejdą, mogą nas zmusić do wyjścia, aby szukać więcej pożywienia.
Włócznia „otworzyła bok Boga” i pozostawiła go otwartym… Nie mógł być zamknięty…
Posiadanie serca takiego jak Jego Serce może oznaczać serce z prawem wstępu dla obcych, dla słabych, dla chorych, dla prześladowanych politycznie, dla rannych przez wojnę, dla najmłodszych, dla braci i sióstr, którzy myślą inaczej.
A otwarte serce, takie jak Serce Boga, pozwala także wypłynąć krwi, wodzie, czułości, przyjaźni i całkowitemu darowi z siebie...
Tłumaczenie s. Ewa Bartosiewicz rscj