Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

Po ponad rocznym programie formacji w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Sacré Coeur, wspólnoty "Serce dla świata" Małgorzata, lekarka z Wrocławia wyjechała na wolontariat do Ugandy, aby służyć jako pomoc medyczna w Centrum Medycznym w Moroto w dniach 17 stycznia - 30 marca 2023.

Poniżej pierwsza relacja Gosi z Ugandy.

zdjęcie Małgorzata MoszyńskaDziś mija tydzień od mojego wyjazdu z Polski, choć zadziało się w tym czasie tyle rzeczy, że trudno mi uwierzyć, że minęło tylko siedem dni. Każdy etap podróży zaskakiwał mnie coraz bardziej. Po przyjeździe do stolicy, gdzie zostałam ciepło przyjęta i ugoszczona przez siostry, zrobiły na mnie wrażenie piękne, egzotyczne rośliny, kwitnące bananowce i dzikie ptaki, szczególnie głośne wieczorami. Jednak w pamięci zapadł mi także chaos panujący w mieście, między innymi w ruchu drogowym, z mnóstwem boda bodas, czyli skuterów i motocykli nadjeżdżających ulicami z każdej strony. Piesi rzadko mają wytyczoną dla siebie drogę. Jak śmiała się jedna z Ugandyjskich sióstr, muszą rywalizować z pojazdami, szczególnie kiedy chcą przejść przez ulicę, co sygnalizują podniesieniem ręki. Czasem na poboczu można również spotkać krowę czy małe stadko kóz. Jest to jednak duże miasto, z licznymi nowoczesnymi udogodnieniami, jak centra handlowe, siłownie czy sauny. Po wypoczynku i przygotowaniach do dalszej podróży ruszyłam na północ, do Moroto, miejsca odbywania mojego wolontariatu. Po drodze znacznie zmienił się krajobraz, ogromne i liczne bananowce zniknęły, na ich miejsce pojawiły się suche trawy i kolczaste krzewy. Region Karamoja, w którym aktualnie się znajduję, jest bardzo suchy i z tego powodu rolnictwo często nie zapewnia wystarczającej ilości pożywienia jego mieszkańcom. Miasteczko było dla mnie kolejnym źródłem szoku kulturowego, przed którym siostry tak często mnie ostrzegały. Ludzie tu borykają się z wieloma problemami, część z nich jest konsekwencją niedożywienia, inne idą w parze z mocno zakorzenionymi na tym obszarze tradycjami. Część populacji mieszka w chatkach krytych strzechą, posyła dzieci aby pilnowały w ciagu dnia stada krów czy kóz, zamiast do szkoły. Jednak kontrast międzykulturowy widoczny był najwyraźniej na wioskach, do których pojechałam w niedzielę z siostrą Pauliną. Hiszpanka z pochodzenia, posługuje tu na misji niemal całe swoje życie. Zna język Karimojong, co znacznie ułatwia budowanie relacji z miejscowymi. Było to dla mnie niepowtarzalne doświadczenie, kiedy zaprzyjaźnieni z nią ludzie prowadzili nas wśród płotów z kolczastych gałęzi do centrum wioski, a następnie gdy pojechałyśmy do oddalonej o parę kilometrów szkoły, aby odprawić Liturgię. Miejscowa katechetka, przeszkolona dzięki siostrom Sacre Coeur, prowadziła modlitwę i nauczanie, a siostra Paulina rozdawała Pana Jezusa w Eucharystii. Myślę, że byłam świadkiem ewangelizacji misyjnej w najgłębszym tego słowa znaczeniu.

Małgorzata Moszyńska,
wolontariuszka Sacré Coeur

 

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA