Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

Starania Filipiny odnośnie ponownego otwarcia domu Sainte Marie d’en Haut wymagały umiejętności, które nie były oczywiste dla bogatych, młodych kobiet. Czy Filipina posiadała je z obserwacji ludzi interesu, czy z  praktycznego podejścia do problemów, które trzeba było rozwiązać?   Kiedy Zofia poprosiła ją o przygotowanie domu na Rue des Postes słyszymy, że Filipina nie tylko szorowała i sprzątała, ale także szkliła okna, organizowała dostawę betonu, kiedy budowniczy pracowali zbyt opieszale.

Po kilku latach, na początku pobytu w Ameryce, poznajemy Filipinę, która naprawia meble, uczy się ogrodnictwa, doi krowy i wyrzuca obornik ze stajni. Kiedy „trudne” dzieci były wysyłane do ogrodu, by przy niej spędzać czas, kogo tam spotykały? Filipinę, starą zakonnicę w połatanym habicie, z  brudem pod paznokciami. Nie ścinała ona pobożnie główek kwiatu rumianku, ale pracowała, by dostarczyć warzywa na stół.

W początkowym okresie fundacji takie praktyczne umiejętności były konieczne do przetrwania i żadna z nich nie uwłaczała Filipinie. Dorastała ona do każdej nowej sytuacji i akceptowała wyzwania z wielkodusznością, poczuciem humorem i determinacją właściwą rodzinie Duchesne. Mimo błędów i niepowodzeń Filipina nie obawiała się próbować dalej. Zdarzały się sytuacje, kiedy jej cierpliwość poddawana była próbie -  w pomaganiu osobom niepraktycznym, mniej kompetentnym i tym, które nie chciały brudzić sobie rąk.

Czy, trudząc się razem z Filipiną, jesteśmy gotowe pobrudzić sobie paznokcie?

 

Donna Collins, RSCJ, Prowincja Stany Zjednoczone-Kanada
Tłum. Ewa Borek rscj
Obraz: Donna Collins, RSCJ

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA