Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

 „W miarę jak przybywa mi lat, coraz bardziej odkrywam w sobie miejsce, które jest miarą dojrzałości i ostatecznym zwycięstwem życiowej mądrości. Miejsce to nie jest przestrzenią publiczną i nie ma nic wspólnego ze społecznym sukcesem. Jest miejscem w moim wnętrzu, gdzie pewne rzeczy mogę nazywać po imieniu oraz takie, dla których nigdy nie znajdę słów. Jest to miejsce intymne, w którym potrzebuję zapytać siebie samej kim jestem, a nie zaprezentować siebie innym. Jest miejscem niedostępnym, w perspektywie którego można zrozumieć tajemnicę życia i śmierci.[1]

 Nie wiadomo czy autorka powyższych słów czytała kiedykolwiek Kazanie na Górze, jednak można zauważyć zadziwiającą zbieżność z tym, co czytamy w Ewangelii św. Mateusza:

 Dostrzegamy tu dwie przeciwstawne scenerie: zewnętrzna (na którą składa się sacrum i profanum) i wewnętrzna (podkreślająca to, co jest ukryte). Inny kontrast pojawiający się w tekście to słowo hipokryci (użyte w liczbie mnogiej) wobec użytego bezpośrednio słowa „ty”. Jest to pewna gra słowna: w greckim terminie hipócrita kryje się słowo cripto (tzn. chować) czyli to miejsce, gdzie trzeba się udać, aby się modlić. Warto zwrócić uwagę też na czasowniki: stać na rogach ulic (czyli postawa statyczna) i wejść do swej izdebki (czyli gest dynamiczny wyrażający ruch w określonym kierunku). Zarówno hipokryci, jak i „ty” otrzymują zapłatę. Hipokryci jak aktorzy spektaklu widzą swoje odbicie w spojrzeniach widzów i tak karmią swój prestiż. Natomiast ten, kto wchodzi i zamyka drzwi, zostawia za sobą reflektory świata i zanurza się w ukryciu gdzie nie jest widziany przez nikogo z zewnątrz: jest wystawiony jedynie na spojrzenie Tego, który widzi w ukryciu.

 1. Strefa tego, co ukryte

W Biblii wielokrotnie pojawia się miejsce ukryte i temat środka (centrum). Jest to z pewnością: studnia, namiot spotkania, świątynia, Synaj, Syjon czy Arka znajdująca się pośrodku ludu. Autor biblijny ukazuje Ezawa jako eksperta od wypraw i polowań, podczas gdy Jakub jest człowiekiem wnętrza, który skłaniał się bardziej do pozostawania w namiocie (Rdz 25,27). Namiot krył w sobie wiele sekretów: Sara słuchała w nim słów tajemniczych przybyszów Abrahama (Rdz 18,11). Tam też Izaak prosił Rebekę, by została jego żoną (Rdz 24,67).

So 3, 3-4; 12-17

Ps 27,5

Wj 33,11

Wj 33,22

1 Krl 19,9

Ps 84,4

Pnp 2,4

Pnp 4,12

Inny termin, używany często w języku biblijnym, odnoszący się do wnętrza to serce, siedziba poznania i wewnętrznej integracji. Jest miejscem niedostępnym dla ludzi, ale nie dla Boga, który zna tajniki serca.

1 Sm 25,37

Prz 30,18

Pwt 4,11

2 Sm 18,14

Prz 44,22

Prz 15,11

1 Sm 16,7

Ps 21,3

1 Krl 3,9

2 Sm 7, 27

Koh 11,9

Prz 7,3

Sdz 16,15

Prz 4,23

Jednak nie możemy zapomnieć, że Izraelita z trudnością może odróżnić to, co zewnętrzne od tego, co wewnętrzne, pomiędzy „znać” a „wybrać”, między „słyszeć” a „być posłusznym”. Nasz sposób myślenia jest analityczny i różnicujący, podczas gdy myślenie biblijne jest syntetyczne i zintegrowane, postrzegające rzeczywistości nie jako odrębne, ale jako aspekty tej samej rzeczy. Antropologia wschodnia stworzyła znaczącą dychotomię między duszą i ciałem, duchem i materią, podczas gdy w życiu semickim sfera wewnętrzna i zewnętrzna nie są od siebie oddzielone: serce i ręce są ze sobą połączone. Logika biblijna nie robi różnicy między działaniem a intencją serca. Zwraca uwagę na styl życia, gdyż wszystko co osoba myśli i czuje przenosi się na to, co robi.

„Bóg szuka zaangażowania serca, gdyż potrzebuje życia przeżywanego w harmonii z Nim przez działanie, w które wcieliłaby się miłość własnego serca. Zadaniem serca jest przyzwyczaić język i zmysły, by zachowywały się w harmonii z wewnętrzną wizją.[2]

 W Księdze Rodzaju (Wj 17,1) Pan przykazał Abrahamowi, aby chodził w Jego obecności i był nieskazitelny. Ta integralność osoby rodzi jedność między tym, co wewnętrzne i tym, co na zewnątrz. Zachętą do zjednoczenia obu sfer jest zdanie z Ewangelii wg św. Łukasza: „Maria zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.” (Łk 2,19). Greckie słowo symballousa wyraża wysiłek wiary, aby zjednoczyć rzeczywistość z otrzymaną obietnicą, tak by przyjęte i zachowywane w sercu słowo rozświetliło mrok wydarzeń.

 2. Drogi dotarcia

Wg tekstu św. Mateusza, aby dotrzeć do tej ukrytej przestrzeni, należy dokonać przemieszczenia tego co zewnętrzne do wnętrza (wejdź do swej izdebki), a następnie podjąć decyzję o odcięciu się i odejściu (zamknij drzwi). Dopiero wtedy rozpoczyna się nowy sposób relacji z własnym „ja”: osoba publiczna zostaje na zewnątrz i zakorzenienie w tym, co ukryte nie jest już więcej narażone na spojrzenie innych, ale trwa jedynie wobec Ojca.

Ø       Decyzja wyruszenia w drogę

Co wymaga pozostawienia za sobą, na zewnątrz?

Skąd mam się przemieścić, od jakich miejsc powinnam się uwolnić czy uciec?

Warto przyjrzeć się w tym kontekście drodze Abrahama, jego dynamicznemu pielgrzymowaniu, które zakłada wyruszenie z własnej ziemi (Rdz 12,1). W Księdze Amosa (Am 5,4) Bóg mówi: „Szukajcie mnie a żyć będziecie. Nie szukajcie zaś Betel i do Gilgal nie chodźcie. I Beer-Szeby nie odwiedzajcie.” Możemy zadać sobie pytanie, co jest tym Betel na fałszywych wewnętrznych wędrówkach, jakie oferuje współczesność? Czy nie odkrywamy cech idolatrii w zaproszeniach płynących z duchowości wyizolowanej od świata? Nakaz Boga: „szukajcie mnie” jest trudny do pogodzenia z ideologią samorealizacji i z kulturą, która często jest obsesyjnie monotematyczna i krąży wokół pytania: „co dzieje się we mnie?”, „jak ja się czuję?”, wszechświat, który krąży wokół własnego „ja” oddalając się od służenia innym.

Ø       Gotowość do zagłębienia się w to, co ukryte.

Wezwanie, aby wyjść spod panowania pozorów i fałszywych obrazów „ja”, zakłada, że kierujemy się w stronę wnętrza, które dużo mniej znamy aniżeli „synagogi i place”.  Uczył się tego Mojżesz na spotkaniach z Panem, „który zstępował w obłoku” (Wyj 34,5). Podobnie Salomon (1 Krl 8,10), Eliasz (1 Krl 19,12) czy autor psalmu, który nie mógł znaleźć odpowiedzi na trudne pytania do momentu, aż nie wszedł w sekrety Boga (Ps 73,17).

„Im bardziej przybywa mi lat, tym więcej zdaję się na wolę Boga i mniej doceniam rozum, który chce wiedzieć i wolę, która chce działać. Jedyna droga do zbawienia to wiara, która umie czekać z cierpliwością, pytając tylko o to, co konieczne.[3]

Ø       Cierpliwe uczenie się ciszy

Nie wydaje się aby ten, kto wszedł w to, co ukryte używał wielu słów. To tak, jakby spojrzenie Ojca koiło wszystkie niepokoje i gasiło chęć prowadzenia długich rozpraw. „Kiedy się modlicie, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.” (Mt 6,7).  Podobne zdania można przeczytać w innych miejscach Biblii: (Koh 9,17), (Ha 2,20), (Lm 3,25), (Ps 131,1). Dosłowne tłumaczenie pierwszych słów psalmu 65 brzmi: „Dla ciebie cisza jest uwielbieniem”, a psalm 62 rozpoczyna się: „Dusza moja spoczywa (milczy) tylko w Bogu, od Niego przychodzi moja nadzieja”.

„Opisy zawarte w ewangeliach synoptycznych podkreślają milczenie Jezusa w czasie Jego Męki, nawiązując do kontemplacji Sługi Jahwe, który nie dał słyszeć swego głosu na dworze, ale zanurzył się w tajemnicy bólu i „On sam w swoim wyciszeniu aż do śmierci, stał się przypowieścią, którą głosił. Wyrasta ze śmierci jako verbum crucis i czyni ze swojego milczenia niezwykłą przypowieść Boga.[4]

„Dlatego powinniśmy nauczyć się milczeć. Jednak nie tyle milczeć by zostać niemymi, ale aby pozostać w ciszy. Jest milczenie, które wynika z tego, że nie wiemy co powiedzieć i inne milczenie, które wypływa z tego, że jest tyle do powiedzenia, że milkniemy, by Inny Głos mógł mówić. Wymaga to jednak pewnej otwartości, pokory i zaufania, których niestety nam brakuje.[5]

 3. Dar, który otrzymuje się w tym, co ukryte

Jezus kładzie mocny akcent na nagrodę: „ci otrzymali już swoją nagrodę/twój Ojciec odda tobie…”

Jeśli zagłębimy się w te słowa, będziemy mogli dostrzec kilka istotnych aspektów:

Ø       Doświadczenie bycia pociągniętym

Tekst jest naznaczony nakazami: wejdź, zamknij, módl się… Oznacza to, że inicjatywa nie pochodzi od nas, ale od Kogoś Innego, kto nas wzywa, zaprasza i pociąga. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec (J 6,44). Mamy ukryte opory, aby uwierzyć, że jesteśmy pragnieniem Boga i że On jest tym, który szuka naszej obecności. O tym fakcie próbuje nas przekonać autor biblijny już od Księgi Rodzaju (Rdz 3,8-9). Wezwanie to możemy odnaleźć również w Apokalipsie: „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną.” (Ap 3,20).

W tekście św. Mateusza pojawiają się drzwi, które oddzielają dwie strefy: zewnętrzną i wewnętrzną. W Apokalipsie „Amen, świadek wierny”, który jest na zewnątrz, wzywa do otwarcia drzwi, gdyż czeka na to Ten, który jest wewnątrz (kościół w Laodycei), natomiast w Ewangelii św. Mateusza, Jezus zaprasza by zamknąć drzwi. W obu przypadkach, spotkanie ma miejsce w wewnętrznej przestrzeni, a obrazy wyrażają intymność wspólnej wieczerzy oraz wymianę spojrzeń i słów.

Doświadczenie bycia pociągniętym wpływa na odkrycie bycia zamieszkałym. Kiedy docieramy do kontaktu z własnym sercem, Ktoś nas oczekuje. „Córki, nie jesteśmy już puste – mówiła św. Teresa. Jesteśmy „zamieszkałe”, nie puste; nie przybywamy pierwsze, ani nigdy nie jesteśmy same: „Mój Ojciec i ja przyjdziemy do niego i będziemy u niego przebywać”. (J 14,23). Podobne doświadczenie miał Jakub w Betel: „Istotnie, Pan był na tym miejscu, a ja nie wiedziałem.” (Rdz 28,16). Odkrył to św. Ignacy z Antiochii na drodze swego męczeństwa: „Źródło Wody Żywej, które płynie w moim wnętrzu powtarza mi: Przyjdź do Ojca…”[6]

 Ø       Możliwość rozpoczęcia na nowo

Wyrażenie „zamknij drzwi” pozwala nam ukazać wnętrze jako nienaruszoną intymność, niedostępną dla innych. Zezwolenie na poznanie jej i podzielenie się nią zostaje całkowicie w gestii naszej wolności. To ja decyduję kto i w jaki sposób może wejść w tą przestrzeń i dlatego „drzwi” odgrywają rolę zasadniczą.

Nowy początek… Spójrzmy na parabolę o synu marnotrawnym (Łk 15). Młodszy syn nie gubi się w sposób „niewinny”, jak zagubiona owca czy drachma z innych przypowieści. Wydaje się twardy, wymagający i wyrachowany. Kiedy dociera do kresu swoich inicjatyw, odkrywa, że zrujnował samego siebie. Nie zostało mu nic i jego pragnienia są nakierowane tylko na pożywienie, a nie na spotkanie z ojcem. Cały zewnętrzny świat jest mu wrogi i w tym momencie następuje zwrot akcji. „Zatem, wszedłszy w siebie, powiedział sobie: wybiorę się pójdę...” (Łk, 15,17) To w jego wnętrzu, gdzie odnajduje pamięć o domu ojca, rodzi się pragnienie powrotu do niego. I ten, który wydawał się naznaczony śmiercią, nieistnieniem i zagubieniem, jest odnaleziony i ostatecznie wkracza w życie.

Ø       Odpoczynek bycia sobą

„Wystawanie na rogach placów, aby inni widzieli” odnosi odwrotny skutek. Wówczas nasze życie zależy tylko od zewnętrznych impulsów i od tego, jak nas oceniają inni. Wpadamy w służalczość i nasz proces witalny się zatrzymuje. Ruch, do którego zaprasza nas nauczanie Jezusa to odmówienie tego typu zapłaty i obcej aprobaty. Trzeba opuścić to wszystko, jak pierwsi uczniowie zostawili swoje sieci i łodzie. Trzeba „sprzedać” wszystkie te własności, aby zakupić pole „tego, co wewnętrzne”, w którym ukryty jest skarb (Mt 13,46). Wydaje się, że akcent jest położony na wyrzeczenie, ale czasowniki, które wypowiada Ojciec („spójrz”, „oddaj”), zapraszają nas do myślenia w inny sposób. Wzywają nas do pewnej wymiany, w której zaryzykujemy stratę: zamiany spojrzenia wielu na swoje własne spojrzenie, odejście z oświetlonych placów aby zanurzyć się w ciemności tego, co ukryte. To zaproszenie zawiera w sobie tajemniczą korzyść: możliwość życia, w którym punktem wyjścia jest to, kim naprawdę jesteśmy, jaka jest nasza tożsamość i fundament.

Wszystko może się odmienić, gdy doświadczymy głodu innej rzeczy, nienasycenia podobnego do głodu młodszego syna z przypowieści. Odkrywamy, że „place” nie dają nam więcej niż pozór stabilności i pozostawiają nas bez gruntu pod stopami.

Miłość, która rozciąga się ku nam w spojrzeniu Ojca pozwala nam doświadczać zadziwiającej wolności: nie musimy odgrywać żadnych ról, ani gromadzić zasług czy ukrywać naszej biedy. Kiedy ukażemy siebie, jacy naprawdę jesteśmy, zamiast udawać, będziemy mogli usłyszeć także nad nami wypowiedziane słowa: „Ty jesteś moi synem umiłowanym”. Pewność bycia kochanym w ten sposób dociera głębiej niż wszelkie poczucie winy, braku zaufania czy podejrzliwości. Wychodząc od naszej kondycji umiłowanych córek i synów, czujemy się otoczeni ciepłą opieką miłości, która nas przyjmuje oraz utrzymuje w istnieniu i wzroście. Prowadzeni przez Pasterza przybywamy wreszcie do „wód, nad którymi możemy odpocząć” (Ps 23,3).

Ø       Doświadczenie nadmiaru

„Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (da tobie w nadmiarze).” Relacja z Ojcem jest naznaczona wzajemnością, w której jak gdyby Ojciec staje się naszym „dłużnikiem” przez gest wejścia i zamknięcia drzwi, czyli przez posłuszeństwo zaproszeniu Jezusa. Jeśli decydujemy się na szukanie Boga, możemy czynić to z niezachwianą pewnością, że On nigdy nie zostawi naszego poszukiwania bez odpowiedzi. Warto sięgnąć do kilku tekstów biblijnych:

Rdz 12,1

Wyj 14,16

Jer 1,8

Łk 1,30

Mk 5,36

J 1,42

Mt 6,6

 

Otrzymane Słowo otwiera przed wierzącym możliwości, których nie można zweryfikować od razu: po mrocznej wędrówce - ziemia otrzymana na własność, przywódcy ludu uciekającemu przed niewolnictwem - przejście przez spienione morze, zalęknionemu prorokowi - doświadczenie siły, która nie pochodzi od niego, dziewczynie z zagubionej wioski galilejskiej – wiadomość, że stanie się matką Mesjasza, Jairowi - zapewnienie, że jego zmarła córeczka tylko śpi; Szymonowi, który szuka uznania i gratyfikacji - bezinteresowna miłość. Jedyną gwarancją jest dane Słowo: „Nie lękaj się, jest skała, której nie widzisz, ale możesz pokonać trudy opierając się na niej…” On tego momentu decyzja jest w naszych rękach. Możemy pozostać w bezruchu, sparaliżowani przez strach i pozostać na brzegu, który wydaje nam się znajomy albo możemy, opierając się na tym Słowie, zdecydować się na podjęcie ryzyka i pójść w stronę tego, co nieznane. Dopiero wtedy doświadczymy, że istnieje Skała, która podtrzymuje tego, kto odważy się na niej oprzeć i to, co odnajdzie zawsze przekroczy jego oczekiwania.

Ø       Dotarcie do miejsca obiecanego

W hymnie Magnificat Maryja śpiewa: „Raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy” (Łk 1,48). Rozpoznaje, że to spojrzenie jest źródłem jej radości. Jednak Maryja, nie zatrzymując się na tym, zawraca oczy tam, gdzie Bóg je skierował. Patrzy nowymi oczami na „place” rzeczywistości, dostrzegając przemijalność rzeczy i twardość życia. Nie pozwala się zwieść pozorom, potrafi zgłębiać rzeczywistość i widzi rzeczy, osoby i relacje tak, jak widzi je Bóg. Dlatego przybliża się, aby kontemplować głodnych, którzy zostali nasyceni, pokornych, którzy zostali wywyższeni oraz bogatych, którzy zostali odprawieni z pustymi rękami.

 „Modlitwa umieszcza nas w miejscu Syna, który żyje zwrócony ku Ojcu, jest dyspozycyjny i oczekuje Ducha Świętego. Ważniejsze jest bycie w tym miejscu, niż odkrycie tego, co się w nim znajduje oraz stanięcie wobec milczenia Boga. Duch Święty pociąga nas do Słowa, kiedy akceptujemy fakt, że nie mamy nic do powiedzenia i nic do zrobienia.”[7]

 

Dolores Aleixandre rscj, zakonnica Najświętszego Serca Jezusa, opublikowała kilka książek z dziedziny duchowości, obecnie mieszka w Madrycie.

 

s. Dolores Alexandre rscj 
Tłumaczyła z języka hiszpańskiego: s. Anna Musiał rscj

 


 

[1] R. Montero „W poszukiwaniu słowa”

[2] A.J. Heschel „Bóg poszukuje człowieka”

[3] U. Eco „Imię Róży”

[4] A. Alvarez Bolado „Milczenie Chrystusa”

[5] J. Melloni „Sługa”

[6] Św. Ignacy Antiocheński „List do Rzymian”

[7] „Notatki z rekolekcji” C. de Chergé, przeora Trapistów.

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA