James Tissot, „Zacheusz na sykomorze czeka na przejście Jezusa”, Brooklyn Museum (USA)
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło». /Łk.19,1-10/
Łaska o którą proszę: Pragnienie spotkania Jezusa.
Wyobrażenie miejsca: obraz
Refleksja:
Zacheusz w oczach ludzi był zdziercą, który wzbogacił się na ludzkiej krzywdzie, kolaborantem pracującym dla okupanta. Własną niską ocenę, nieprzychylność ludzi, a także niski wzrost próbował zrekompensować gromadzeniem bogactw – był bardzo bogaty. Jednak w głębi serca odczuwał dojmującą pustkę, więc szukał może nieświadomie czegoś, albo kogoś … Nie był świadomy tego, że ten Ktoś poszukuje jego samego od dawna.
Wiadomość o Jezusie wzbudziła w nim zainteresowanie: „chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest”. To pragnienie było tak silne, że przezwyciężył wszystkie przeszkody: tłum ludzi, niski wzrost, swoją reputację, „pobiegł naprzód i wspiął się na sykomorę, by Go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić”.
Jezus przyszedł na to miejsce i spojrzał w górę. Zacheusz spotkał spojrzenie Jezusa. Czym była ta wymiana spojrzeń?
Spojrzenie Jezusa z miłością i akceptacją w oczy Zacheusza … pozwoliło jego sercu otworzyć się i usłyszeć słowa: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Słowa Jezusa obudziły taką radość w jego sercu, że nic nie znaczyło szemranie tłumu: „do grzesznika poszedł w gościnę”. Obecność Jezusa była tak wielkim darem, że gotów był oddać połowę majątku ubogim, wszelką krzywdę poczwórnie wynagrodzić, a samego siebie oddać Jezusowi.
Czy wspinając się na gałęzie sykomory, przeczuwał, że Jezus jest jedynym Zbawicielem, który przez krzyż i zmartwychwstanie zbawi każdego z nas?
Moje spotkanie z Jezusem:
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „W modlitwie wierny Bóg zawsze pierwszy wychodzi z miłością do człowieka; zwrócenie się człowieka do Boga jest zawsze odpowiedzią”./KKK2567/
Na mnie, tak jak na Zacheusza, także Jezus czeka. Może wtedy, gdy wspinam się na jakąś sykomorę, by pozbyć się tego, co mi się wydaje przeszkodą w spotkaniu z Nim? Czy pragnę usłyszeć słowa Jezusa, które On do mnie kieruje? Co oznacza dla mnie „dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”? Propozycja Jezusa może być zaskakująca, czy jestem gotowa(y) otworzyć drzwi mego serca na nią i z pomocą Jego łaski usuwać pojawiające się przeszkody?
Modlitewne zakończenie:
Porozmawiam z Jezusem, jak przyjaciel z przyjacielem o tym wszystkim, co dzieje się w moim sercu a odmawiając modlitwę „Zabierz, Panie i przyjmij …”, poproszę Go, bym zawsze spełniał(a) to, do czego mnie zaprasza.
przygotowała s. Maria Ślipek rscj