Obraz Dimitris Vetsikas z Pixabay
Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć od niego chrzest. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. A oto głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie». (Mt 3, 13-17)
Modlitwa przygotowawcza: aby wszystkie moje myśli, zamiary, uczucia były skierowane ku chwale Boga i Jego Serca.
Obraz do modlitwy: Wyobraźmy sobie Jezusa, który stoi w wodach Jordanu i Jana Chrzciciela dokonującego rytu chrztu.
Prośba o owoc modlitwy: Prośmy o głębokie pragnienie naśladowania Jezusa cichego i pokornego sercem. Módlmy się też o otwartość na działanie Ducha Świętego w nas.
1. Jezus przyszedł, aby przyjąć chrzest.
Chrzest udzielany przez Jana Chrzciciela polegał na zanurzeniu w rzece. Wprowadzał do wspólnoty tych, którzy oczekiwali bliskiego przyjścia Mesjasza. Chrzest poprzedzało wyznanie grzechów.
Obserwujmy, jak Jezus miesza się w tłum ludzi i wraz z nimi poddaje się rytowi chrztu. Kontemplujmy pokorę i uniżenie Jezusa, które będzie trwało przez całe Jego życie.
Jezus nie potrzebował chrztu Janowego. Mimo to, jednak staje wśród grzeszników, wyznających przed Janem swe grzechy. W ten sposób Jezus solidaryzuje się z nami, upodabnia się do nas. Przyjmuje na siebie nasze grzechy, moje grzechy, choć sam żadnego nie popełnił. Nie potrzebuje nawrócenia.
Czy dopuszczam Jezusa do moich słabości? Czy pozwalam, by brał na Siebie moje grzechy?
2. Jan powstrzymywał Go.
Jan tak do końca nie rozumie Jezusa. Ma świadomość, że to Jezus powinien go ochrzcić, a nie odwrotnie. Jednak, gdy widzi, że Boży plan jest inny – przechodzi ze swojej ludzkiej logiki na logikę Boga i chrzci Jezusa. Ma świadomość, że chociaż prośba Jezusa przekracza jego kategorie myślenia, powinien czynić wszystko, czego chce Jezus. Jan uczy się w ten sposób, że ważniejsze jest posłuszeństwo Bogu niż własna wizja oddawania Mu chwały.
Zadajmy sobie pytanie o naszą pokorę. Czy jestem człowiekiem pokory? Czy towarzyszy mi pragnienie wyniszczania tego, co własne, egoistyczne, by zrobić miejsce Chrystusowi? Czy nie przysłaniam Jezusa sobą?
3. Ten jest mój Syn umiłowany.
Te słowa są skierowane również do mnie. Jestem kochany przez Boga. Ojciec w niebie pragnie mojego dobra. Jest ze mną we wszystkich chwilach życia, zwłaszcza w tych najtrudniejszych.
Czy pamiętasz o tym, że masz Ojca w niebie? Czy umiesz zawołać do Niego „Tatusiu”?
W rozmowie końcowej proś Boga, byś zawsze czuł się Jego dzieckiem i miał otwarte serce na Jego miłość.
Ojcze nasz…
przygotowała s. Marzena Kudlińska rscj