Znajdź sobie czas i miejsce, które pomogą Ci się skupić. Wsłuchaj się przez chwilę w swoje wnętrze i poproś Pana Boga, żeby był przy Tobie podczas tej modlitwy. Żeby wszystkie Twoje myśli, uczucia, pragnienia były zwrócone ku Niemu.
Proś Ducha Świętego, aby Twoja modlitwa podobała się Bogu i by otworzył Twoje serce na to, co chce Ci powiedzieć.
Photo by Ted from FlickrV Niedziela Wielkiego Postu – J 11, 1-45
Obraz: popatrz na całą scenę oczami Jezusa
Prośba: O łaskę życia w pełni i zaufania Bożemu prowadzeniu
1. „Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: "Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz". Jezus, usłyszawszy to, rzekł: "Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą". A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza…”
Jezus jest już coraz bliżej swojego ostatecznego celu. W tym właśnie czasie dostaje informację o chorobie swojego przyjaciela. Wie co się stało i patrzy zupełnie inaczej niż uczniowie, a nawet Ci, których kocha. Nie idzie od razu do Betanii (leżała w takiej odległości od Jerozolimy, że najprawdopodobniej, kiedy otrzymał tę wiadomość, Łazarz już nie żył). I też ma świadomość tego, co stanie się potem. Chce, żeby wola Boga wypełniła się do końca, żeby w pełni objawiła się Jego chwała. I to nie oznacza, że w tym momencie Jego przyjaciele nie byli ważni. Byli. Byli częścią Bożego planu zbawienia.
Bóg widzi inaczej i chce naszego dobra. Czasem zwleka z interwencją albo działa zupełnie inaczej niż byśmy się spodziewali. Popatrz na te sytuacje w Twoim życiu, które wydawały się nie do rozwiązania, a jednak skończyły się dobrze. I żyjesz! Popatrz, jakie dobro z nich wyniknęło.
Porozmawiaj o nich z Jezusem.
2. „Marta więc rzekła do Jezusa: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga". Rzekł do niej Jezus: "Brat twój zmartwychwstanie". Marta Mu odrzekła: "Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym". Powiedział do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?" Odpowiedziała Mu: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat". Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: "Nauczyciel tu jest i woła cię". Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł". Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: "Gdzie go położyliście?" Odpowiedzieli Mu: "Panie, chodź i zobacz!" Jezus zapłakał..”
Trochę wyrzutu jest w tym, co mówi Marta. Liczyła, że to się stanie już. Przecież tyle razy Jezus uzdrawiał na odległość. Mógł jakoś zapobiec tej śmierci, przecież On wszystko wie. Przecież Łazarz mógł nawet wyzdrowieć w czasie choroby. W końcu skoro był przyjacielem, to czemu trzeba było Go prosić. I tak, jakby Marta nie wierzyła, że jej prośba ma znaczenie, bo może miała wrażenie, że Marię Jezus po ludzku kocha bardziej. Cały żal, który się w niej zbierał, napełniał ją wątpliwościami. Ale na pytanie Jezusa wyznaje wiarę, tylko nie rozumie i ból przesłania wiarę, że może się jeszcze coś zmienić. W Jezusie łączy się miłość Boga i człowieka, bo przecież kocha jednym sercem. Cierpienie człowieka, który jest Mu bliski budzi w Nim ból i współczucie.
Jak jest w moim życiu? Czy wierzę, że Jezus kocha mnie całą swoją miłością? Nie mniej niż tych, którzy żyją obok mnie? Jeżeli nie, to co wzbudza moje wątpliwości?
Porozmawiam z Martą.
3. „Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: "Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś". To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!" I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić". Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.”
Jezus dziękuję za wysłuchanie, nim cokolwiek można było zobaczyć. Jest tak pewny miłości Ojca, że nie ma najmniejszych wątpliwości, co za chwilę się stanie. Przywraca życie, mając pełną świadomość tego, że ten cud na oczach tylu ludzi, jest jakby przypieczętowaniem wyroku na Niego. Przywraca życie, jednocześnie oddając swoje za przyjaciół.
Może w tym czasie już tak bliskim świąt paschalnych warto przyjrzeć się Jezusowi, który świadomie coraz bardziej wchodzi w doświadczenie swojej męki i wchodzi w nie z miłością i zawierzeniem Ojcu.
Pobądź przy Nim, jak z przyjacielem. Czego Cię uczy w tym czasie?
Odmów „Ojcze nasz”
przygotowała Lidka Gołębiewcz rscj