Photo by Nathan Anderson on Unsplash
Jezus wychodząc z Kafarnaum ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. [Mt 9,9-13]
Modlitwa przygotowawcza: Poproś Pana Boga, aby wszystkie twoje myśli, zamiary, czyny i uczucia były w sposób czysty skierowane ku większej Jego Chwale.
Wyobraź sobie wspólny posiłek w gronie osób, które doświadczają spotkania z długo oczekiwanym Przyjacielem, przynoszącym im pokrzepienie swoją obecnością. Odczuj ich wspólną ulgę i radość bycia razem
Lub
Przypomnij sobie doświadczenie spojrzenia osoby, która Cię kocha.
Proś o łaskę przyjęcia „bycia widzianym” przez Jezusa i wracania do tego spojrzenia.
1. Gdy mijamy, nie widząc.
Pewien bezdomny człowiek powiedział kiedyś dziennikarzowi: „Wie pan, najgorsze w byciu bezdomnym jest to, że ludzie mijają mnie, nie patrząc mi w oczy, jakbym dla ich spojrzenia nie istniał jako człowiek, ale jakbym był jakąś martwą latarnią przy drodze.”
Z kolei pewien benedyktyn powiedział: „Gdy mijamy ludzi jak byśmy ich nie widzieli to często robimy tak z powodu naszych lęków – boimy się o samych siebie. A przecież gesty zauważenia i miłosierdzia czynią nas podobnymi do Boga. Nasze lęki nas nie chronią, ale niszczą. Gdy wybieramy bycie podobnymi do Boga, stajemy się w naszej ludzkiej kruchości mocni Jego Miłością.”
Kogo i co mijam tak, jakbym nie widział/a? Co się we mnie dzieje w trakcie i po takim przejściu obok? Do jakiego (nawet pozornie drobnego) kroku ku zmianie tej postawy zaprasza mnie teraz Bóg?
2. Gdy widzimy i doświadczamy spotkania.
Jezus nie boi się spojrzeć w oczy – czyni to z szacunkiem i delikatnością, z mocą Miłości Ojca, której pozwala przez siebie działać. Patrzy i widzi każdego człowieka jako człowieka, czy jest nim faryzeusz, celnik, święty czy grzesznik. Jezus jest w drodze i pozwala każdemu nie tylko być w drodze do Ojca, ale także zatrzymać się we wspólnocie, zasiąść do wspólnego stołu i odpocząć przy Nim oraz przy innych potrzebujących i obdarowanych ludziach. On widzi, to znaczy osoby „niewidziane” (odrzucone ze społeczności) przewraca na nowo do relacji z innymi.
Potrzebujemy uczyć się od Jezusa przyjmowania siebie tak jak On nas przyjmuje: z naszymi lękami, słabościami, grzechami. Widzi nas z miłością i to właśnie Jego miłość dopuszczona do głębi serca przemienia nas od wewnątrz. Wówczas idziemy do innych z takim spojrzeniem - jak zranieni do zranionych, słabi do słabych, odkrywający bycie zbawionymi przez Chrystusa do tych, którzy potrzebują odkryć bycie zbawionymi.
Mateusz doświadcza bycia do głębi „widzianym”, to znaczy kochanym. W jednym z języków afrykańskich słowo „Widzę cię” znaczy to samo co „Kocham cię”. I Mateusz poRUSZony – wyRUSZa. Idzie za Jezusem, to znaczy idzie dzielić się z innymi tym spojrzeniem, które przemieniło jego życie. Doświadczenie bycia widzianym z szacunkiem i miłością przemienia nas.
Jak patrzę na siebie i na innych? Co chcę wyrażać swoim spojrzeniem?
Czy i jak moje „widzenie” (zauważanie) drugiego człowieka może być iskrą do czynów, uRUCHomieniem możliwych zmian, które przywracają człowieka do relacji, do społeczności, wspólnoty?
3. Miłosierdzie i ofiara.
Jezus bardzo jasno mówi, że nie chce ofiar w postaci obojętności na bliźniego lub osądzania go. On sam złożył ofiarę z siebie, z Miłości, i nas zaprasza do składania ofiar z siebie, to znaczy: uczenia się coraz ufniejszego powierzania się Bogu ze wszystkim, co jest naszym ludzkim doświadczeniem: relacje i decyzje serca, zmaganie się duszy, kruchość ciała, trudności w znoszeniu charakteru swojego i innych, ale też składania radosnej ofiary dziękczynienia z sukcesów i osiągnięć, talentów, pragnień i pasji, z zachwytu Bożym stworzeniem. W końcu zostawił nam Siebie w Eucharystii, a więc w ofierze dziękczynienia, abyśmy za Nim podążali – uczyli się dziękować, stopniowo za wszystko, co jest częścią naszego ludzkiego wędrowania przez ziemię.
Postawa powierzania się i dziękowania czyni nasze serca łagodnymi i mocnymi na podobieństwo Serca Jezusa, które szuka tych, którzy potrzebują miłosiernej obecności, przyjmującej ich słabymi i widzącej ich pięknymi, zdolnymi do relacji i wybierania życia według wartości.
Jak wygląda w moim życiu postawa powierzania się i wdzięczności?
Na koniec powierz Bogu z dziękczynieniem i ufnością pragnienia serca, które On wzbudził w Tobie podczas tego spotkania z Nim.
Ojcze nasz…
przygotowała: Alicja Banach rscj